In

Kuweta raz jeszcze

Po ostatnim wpisie dostałam kilka maili z pytaniami o kuwetę i problemy z nią związanymi. Nie ukrywam, że to bardzo miłe zwłaszcza, że mój blog dopiero się rozwija i statystyki odwiedzin nie są szalone. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że czytają mnie osoby posiadające kota lub przygotowujące się na takiego współlokatora w domu.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie dlaczego kot zaczął brudzić poza kuwetą i tak samo nie ma idealnego rozwiązania tego problemu. Wszystkie środki odstraszające od cytryn do syntetycznych odstraszaczy nie likwidują problemu. Wysyłamy kotu tylko wiadomość: nie brudź, nie wchodź tutaj; kot szuka innego miejsca. Żeby rozwiązać problem musimy znaleźć jego przyczyny co nie zawsze jest łatwe. Przyznaję, że jeszcze niedawno sama rozkładałam cytryny w piwnicy i nie tylko.
Zanim jednak zaczniemy szukać pomocy u specjalistów warto samodzielnie przeanalizować kilka ważnych punktów:
1. Kot musi być zdrowy. Brudzenie po domu często jest apelem o pomoc. Przed pojawieniem się behawiorysty w domu warto więc zabrać kota do weterynarza i powiedzieć o problemach, zwłaszcza, że odpowiedzialny behawiorysta i tak poprosi o potwierdzenie zdrowia zwierzęcia. Kiedyś jedna z moich ulubionych pań weterynarzy powiedziała: żeby zacząć leczyć głowę zwierzaka musimy mieć pewność, że ciało jest zdrowe... Leczyłam wtedy Lolę z zapalenia pęcherza, o którym pisałam wcześniej. Najczęściej właśnie powodem takiego niepożądanego zachowania kota jest zdrowie; zapalenie pęcherza, biegunka (np spowodowana robaczycą). Mam w domu Luśkę, bardzo płochliwą kotkę nad którą pracuje i która mam nadzieję niedługo będzie szukać nowego domu. Gdy do mnie trafiła w listopadzie była strasznie zarobaczona a ponieważ nie podchodziła do człowieka ciężko było ją odrobaczyć i trochę to trwało zanim biegunka ustała i kotka zaczęła korzystać tylko z kuwety a nie z rogów pokoju. Dzisiaj jest zdrowa i nie mam z nią żadnych problemów. Gdy kot choruje warto na ten czas dostawić kuwetę tak by nie miał za daleko do ubikacji i miał szansę zdążyć;)
2. Kot nawet jeśli wychodzi na dwór za potrzebą musi mieć kuwetę w domu. Nie zawsze zauważymy, że sygnalizuje i nie zawsze jemu będzie się chciało wychodzić na dwór; ja zimą czy w deszczu też bym się nie odważyła tyłek wystawić;) Gdy byłam jeszcze nastolatką miałyśmy w domu cudownego czarnego kota Topika. Całe życie załatwiał się na dworze, na starość jednak chodzenie po schodach zajmowało mu więcej czasu i zdarzały się wpadki. Poza tym zimą często kombinował gdzie by ewentualnie załatwić potrzebę tak by nikt nie zauważył. Wtedy nie mieliśmy kuwety w domu i teraz wiem, że to był błąd. Naszemu staruszkowi bardzo ułatwiłaby życie.
3. Kuweta to bardzo intymne miejsce dla kota. Pies nie potrzebuje takiej intymności; potrafi załatwić się praktycznie zawsze i wszędzie; na smyczy, na środku trawnika czy na chodniku. Kot potrzebuje ustronnego miejsca na uboczu i nie w miejscu gdzie coś lub ktoś może go przestraszyć. Miejsce obok pralki odpada, tak samo jak miejsce obok którego często ktoś przechodzi.
4. Skoro znaleźliśmy już odpowiednie miejsce to dobierzmy dobrą dla naszego kota kuwetę i żwirek. Nasz kociak mógł korzystać z małej kuwety ale gdy jest już większy potrzebuje też więcej miejsca więc kuweta też powinna "urosnąć" z naszym kotem. Na rynku są też kuwety zabudowane, kot wchodzi do niej przez drzwiczki; warto do takiej kuwety przyzwyczajać już malucha ale też pamiętać by dużemu kotu było w niej wygodnie by mógł się w niej wyprostować (znam kota, dla którego to bardzo ważne i który w życiu nie zmieściłby się do takiej kuwety;))Poza tym to, że my nie czujemy co jest w tej kuwecie nie znaczy, że kot gdy do niej wejdzie też ma ten komfort, mocz koci jest żrący i kota mogą nawet piec w niej oczy. Czystość kuwety to niestety podstawa;) Sam żwirek to też temat rzeka, o którym kociarze mogą opowiadać godzinami. Czytałam, że wiele dorosłych kotów nie toleruje żwirku drewnianego, moje koty domowe są właśnie na drewnianym ale bentonitowym też nie pogardzą, mam szczęście bo pod tym względem nie wybrzydzają... chociaż Lola nie znosi pigwy. Jeden z kotów mojej mamy: Misiek zwraca uwagę na kolor. Tak się przyzwyczaił to szarego żwirku, że jak zmieniamy podchodzi i wpatruje się w kuwetę jak w statek kosmiczny. Nie polecałabym też żwirków zapachowych, dla wielu kotów po prostu śmierdzą. Lepiej kupić zwykły i dodatkowo pochłaniacz zapachów. Są też koty, które wolą papier (nasz Tosia): mamy więc w domu dodatkową kuwetę z papierem. Przy takich kocich pomysłach niestety trzeba pamiętać żeby nie zostawiać na podłodze gazet czy książek... nasz Tośka zawsze zauważy "nową, czystą kuwetę" tylko dla niej;)
5. Przy kilku kotach w domu niestety potrzebujemy tyle kuwet ile kotów plus jedna; żelazna zasada, z którą nie warto się kłócić... o braku dodatkowych kuwet i rywalizacji w domu pisałam wcześniej tutaj
6. Nie łapmy kota gdy jest w kuwecie by za chwilę zapakować go w transporter i zabrać do weterynarza i nie zapewniajmy mu innych atrakcji typu podanie leku bo tam go łatwo złapać. Dajemy mu wyraźny sygnał, że nie jest to jednak ustronne miejsce. Moja Lola bardzo lubi kopać w kuwecie, gdy wcześniej mieszkałyśmy razem w małym pokoju i robiła to w nocy parę razy rzuciłam w nią kapciem... czego nauczyłam chyba nie muszę pisać;)
7. Zdaniem Pani Vicky Halls możesz o tych wszystkich radach zapomnieć jak masz persa;) Po kilku opowieściach o tych kotach jakie usłyszałam mogę się z nią zgodzić... chociaż na pewno jest wiele cudownych perskich kotów przestrzegających kuwetowych zasad.
Wybrani bohaterowie mojego postu:
Tosia: właścicielka prywatnej kuwety z papierem;)
Misiek: cudowny dziwak przyzwyczajony do koloru żwirku...

Related Articles

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.