In

Jacek i Tosia

Pod koniec października (nie wiem dlaczego nie pisałam o nich wcześniej) trafiły do mnie dwa koty, które ich poprzednia właścicielka chciała uśpić.
O kotach można przeczytać na ich wydarzeniu na moim profilu fb tutaj.
To jedno z bardziej pechowych moich kocich przedsięwzięć chociaż początkowo wyglądało, że nam się udało i wszystko będzie szło jak należy.
Najpierw dostałam dla kotów idealny dom tymczasowy u moich przyjaciół, potem Tosieńka znalazła nowy dom i został nam już tylko starszy Jacek. Przed świętami ustaliłyśmy nawet z mamą, że jak nikt się dla niego nie znajdzie zostanie po prostu u nas w naszym kocim stadzie na emeryturę.
I wtedy zaczęły się komplikacje: najpierw Tosia wróciła z adopcji ponieważ okazało się, że jest chora. Bardzo źle zniosła rozstanie ze swoją dotychczasową opiekunką i powrót do domu tymczasowego, wprowadziliśmy nawet Zylkene żeby ułatwić jej poradzenie sobie z tą sytuacją.
Gdy myśleliśmy, że już gorzej u nich być nie może Jacek stracił czucie w tylnych łapach. Od czterech dni jest w klinice i niestety nie ma poprawy... musimy myśleć o najgorszym.
Bardzo proszę o trzymanie kciuków za nasze koty... i może ktoś szuka takiej kotki jak Tosia?
Dzisiaj kilka zdjęć Jacka ze szpitala i Tosi - pierwsze dwa zdjęcia zrobione jeszcze w jej domu, kolejne już smutny kot po powrocie z adopcji.
Prosimy o pomoc w szukaniu domów.










Read More

Share Tweet Pin It +1

0 Comments

In

Kociaki grudniowe

Zima nas nie rozpieszcza... mamy ciągle jakieś nowe stworzenia potrzebujące pomocy. O psiakach napiszę niebawem a dzisiejszy post poświęcę naszym kociakom, które szukają domów.
Celowo nie wystawiałyśmy ich na żadnym portalu wcześniej, żeby uniknąć akcji "kot pod choinkę" bo niestety te zwierzęta często do nas wracają.
Pierwszy, który do nas trafił to Burasek, nazywany przez mojego tatę pieszczotliwie jaszczurką bo zwinny jest jak mało, który kociak. Buraska ktoś wyrzucił w miejsce gdzie moja mama dokarmia wolno żyjące koty. Domyślamy się nawet kto, bo po sąsiedzku był taki malutki kociak. Najprawdopodobniej przestał być już dla dziecka atrakcyjny bo trochę podrósł i dodatkowo zaczął się bawić tak jak kociaki lubią najbardziej czyli nie można go już dowolnie targać za ogon bo może podrapać. Jest to jednak nadal cudowne kocie dziecko w wieku około 3 miesięcy, które może skraść nie jedno serce. Uwielbia się przytulać i mruczy jak tylko ktoś siądzie obok. Dla mnie kot ideał.
Zupełnie inny charakter ma Łatka. Mama znalazła ją kilka dni temu zziębniętą , płaczącą pod klatką schodową naszych sąsiadów. Pytała ale nikt nie wiedział czyj to kociak a ponieważ mróz był straszny  a mała bardzo słaba to oczywiste, że trafiła do nas. Jest młodsza i mniejsza od Buraska i jest prawdziwą księżniczką. Gdy coś jej się nie podoba otwarcie o tym mówi, gdy chce być głaskana też się po prostu tego domaga. Poza tym uwielbia zaczepiać Buraska a potem robić mu awanturę, że się nie tak zachowuje. Prawdziwa dama z charakterem.
Byłybyśmy bardzo szczęśliwe gdyby kociaki poszły do jednego domu bo strasznie się lubią. Poza tym to dobry pomysł przygarnąć od razu dwa koty bo wiadomo, że nasz pupil ma towarzystwo gdy my jesteśmy np w pracy. Podobno nie można mieć wszystkiego więc my mamy nadzieję, że się uda znaleźć jeden dom, co nie zmienia faktu, że z dwóch też się będziemy cieszyć.
 Burasek z naszą Tosią

 Rudy brzuszek;)




 Miłość;)







 Łatka i nasz senior domu - Miś, który nie lubi zdjęć;)






  

Read More

Share Tweet Pin It +1

0 Comments

In

Bozonarodzeniowo

My robimy anioły a nasze koty udowadniają nam, że czasem lepiej nie mieć w domu choinki...
Kociaki ze zdjęć czekają u nas nowe domy i razem z nami przesyłają Wam  życzenia
Zdrowych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia






Read More

Share Tweet Pin It +1

0 Comments

In

Łajka- Gaja ma dom :)

Lepszych wiadomości przed świętami mieć nie mogłam: Łajka po wielu ciężkich perypetiach, o których pisać nie chcę by nie denerwować tu odwiedzających wiadomościami o braku odpowiedzialności i rozumu ludzi, którzy chcieli ją adoptować w końcu znalazła ten prawdziwy, wymarzony, pełen miłości i zrozumienia DOM.
Prawdę mówiąc dawno nie miałam takiej pewności wchodząc do kogoś do domu, że to jest miejsce gdzie powinnam zostawić zwierzaka.
Zbliżające się święta mówiąc wprost zapowiadały się dla nas koszmarnie. Wiedzieliśmy, że nie możemy zabrać ze sobą psa więc mieliśmy dwie opcje: albo oddać psa do schroniska albo spędzać święta osobno- ja musiałabym zostać z psem w Poznaniu i nie pojechać do rodziny.
Bardzo dziękuję Pani Małgorzacie i Panu Markowi za przywrócenie mi wiary w ludzkie serca:)
Pies jest szczęśliwy tak jak nigdy wcześniej nie był i od teraz nosi piękne imię Gaja.









Read More

Share Tweet Pin It +1

0 Comments

Obsługiwane przez usługę Blogger.