In

Jacek chodzi

Krótki filmik dla tych, którzy wierzyli, że Jacek będzie chodził i trzymali nas w tym by nie amputować mu łap.
Podziękowania dla mojej mamy, weterynarzy z Gabinet weterynaryjny SABA i wszystkich, którzy pomagali nam w opłaceniu tego półrocznego leczenia.
Jacek chodzi

Read More

Share Tweet Pin It +1

0 Comments

In

Moje kociaki w akcji dla schroniska

Jakiś czas temu rozpoczęłam współpracę z Fundacją Animal Security. Dzięki temu mam czasem jakieś dodatkowe kociaki w domu jako ich opiekun tymczasowy i mogę brać udział w różnych akcjach fundacyjnych jak np Lato na Targach  tu gdzie opowiadałam dzieciakom o tym jak należy dbać o pupila i starałam się jak mogłam odpowiadać na różne pytania właścicieli zwierząt.

Teraz fundacja założyła mi konto na stronie akcji dlaschroniska.pl dzięki czemu osoby, które chciałyby mi pomóc w prowadzeniu tej mojej, małej kociej działalności mają taką możliwość.
Pod naszą opieką tymczasową aktualnie jest osiem kociąt i trzech kocich seniorów, wszyscy przede wszystkim potrzebują czegoś do jedzenia a wykarmienie takiej bandy to nie łatwa sprawa do zaplanowania domowego budżetu. Ta ilość zwierząt sprawia, że skupiamy się głównie na karmach i leczeniu nie myśląc już o innych umilaczach dla kotów bo nie mamy na to środków.
Więc jeśli ktoś z Państwa zechce nam pomóc to zapraszam do odwiedzenia naszych kotów tutaj i wszystkim bardzo dziękuję za pomoc.

Read More

Share Tweet Pin It +1

0 Comments

In

Jas i Malgosia

Mamy ostatnio za dużo kociąt. Dawno nie miałyśmy tak przepełnionego domu. Gdy myślałam, że więcej już nie damy rady dostaliśmy kolejne dwa kociaki.
Uczeń mojej mamy przyniósł kociaki, które ktoś wyrzucił z samochodu na jednej z ruchliwszy ulic naszej wsi. Kociaki były trzy ale jednego z nich przygarnął ten chłopiec.
Dla pozostałej dwójki niestety musimy znaleźć dom. Są cudowne i na pewno były chowane w domu. Nie rozumiem takiego zachowania i mam nadzieję więcej już nic złego tej dwójki nie spotka.
Nasz Karol bardzo lubi ich towarzystwo;)





















Read More

Share Tweet Pin It +1

0 Comments

In

Kociaki w kolorze miedzi

W weekend dojechały do mnie kolejne maluchy. Moja mama przywiozła mi trzy rudzielce ponieważ tak ostatnio podzieliłyśmy między nasze domy koty, że u mnie jest tymczasowo jest przedszkole a u niej starsze. Mam nadzieję moje przedszkole niedługo się zmniejszy ponieważ dwa moje stałe koty powoli nie wytrzymują ciągłego ruchu w domu i wiecznych zaczepek.
Tym razem mój dom ma lekki odcień miedzi a to za sprawą Karolka i Henryków.
Karolek jest rudo białym ślicznym maluchem znalezionym przez nieznane mi osoby na śmietniku. Ptem przynieśli go do weterynarza i powiedzieli, że nie mogą zatrzymać i tak trafił do nas.
Musiał błąkać się już jakiś czas ponieważ jest drobny, wychudzony i z problemami z układem pokarmowym. Czekamy na poprawę i wtedy będziemy szukać domu. Wszystko wskazuje, że jeszcze tydzień u nas będzie.
Henryki- wszystkie tymczasowe rudzielce u mnie noszą imię Henio- taka tradycja od kilku lat;)
Są to maluchy, które mama zabrała jednemu panu z naszej wsi. Człowiek ten przygarnął kotkę z maluchami ale sam ma pełno swoich problemów i nie potrafił się nimi zająć. Tak czy owak na pewno ocalił im życie- my teraz musimy tylko zadbać o jego jakość. Mama zabrała dwóch chłopaków, na miejscu została jeszcze jedna dziewczynka ale nie mamy teraz dla niej miejsca- dołączy do nas jak tylko będzie taka możliwość, Rudzielce są z biednego domu, gdzie na dodatek bardzo dużo się pali. Ich kondycja pozostawia wiele do życzenia ale dbamy o nie najlepiej jak potrafimy więc na pewno będą coraz lepsze.
Oba są niesamowicie przylepne i łakome kontaktu z człowiekiem. Do adopcji wlasciwie od zaraz.

.... chciałabym już trochę luźniej bo mam kilka projektów wpisów o kotach bardziej informacyjnych ale póki mój dom tymczasowy taki pełny czasu na realizacje brak...

















Read More

Share Tweet Pin It +1

0 Comments

In

Lancelot w nowym domu

Są takie dni kiedy wątpimy w to co robimy; nie udaje nam się uratować jakiegoś zwierzaka, po raz kolejny tłumaczymy komuś żeby wysterylizował kota, czy po prostu słyszymy śmiech za plecami i wiemy, że mają nas za wariatki... czasem ktoś drwi z nas patrząc nam w oczy, a czasem po prostu jest ich za dużo i czujemy ubytki na koncie;)
Są jednak też takie dni i tych na szczęście jest więcej, gdy wiemy, że to wszystko ma sens. To dni kiedy jakieś stworzenie zostanie uratowane, zaczyna jeść samodzielnie, czy tak jak nasz Jacek zaczyna chodzić. I to dni kiedy otwieram maila i widzę wiadomość od nowego opiekuna jakiegoś naszego kota (one zawsze są po części "nasze" i zawsze mogą do nas wrócić)- wiadomość z pięknymi zdjęciami pełnymi miłości... nie potrzebujemy tutaj słów.
Dzisiaj podzielę się z Wami jedną z takich wiadomości. Tym razem ten sens naszej działalności pokazała nam Magda z Lancelotem i za to im bardzo dziękuję.












Read More

Share Tweet Pin It +1

0 Comments

In

Dobre wiadomosci od Jacka

Jacek to kot, któremu poświęciłam kilka postów tu i tu i tu i jeszcze tu.
Włożyłyśmy sporo pracy w jego ratowanie i w końcu nadszedł ten czas by chwalić się wynikami.
Po pierwsze ci, którzy widzieli u mnie Jacka wiedza jak strasznie miał zdartą łapę z powodu nieprawidłowego stawiania i chodzenia na wierzchu stopy zamiast na opuszkach. Mieliśmy nawet moment gdy rozważaliśmy częściową amputacje stopy ale na całe szczęście weterynarze z Gabinet Weterynaryjny SABA tropią wszystkie nowości i robią co tylko mogą by ich podopieczni mogli cieszyć się dobrym zdrowiem.
Jacek miał wprowadzoną terapię lekiem Vetericyn, który odkaża bardzo skutecznie rany przyspieszając ich gojenie - niestety cena jest wysoka więc Wasze wsparcie naprawdę było na wagę złota i łapy;)
Moja mama przez ponad dwa tygodnie woziła go na zmiany opatrunków- najpierw codziennie, potem co drugi dzień a weterynarze znając naszą sytuację nie doliczali dodatkowych kosztów za wizyty; płaciłyśmy tylko za leki.
Dzisiaj efekt zasługuje na nazwanie cudem: Jacusia łapka się zagoiła prawie całkowicie. Z rany o powierzchni 2cm2 mamy malutki ślad wielkości główki od szpilki. Po ropie i źle narastającej tkance nie ma śladu. Dzisiaj żałuję, że nie fotografowałam tej strasznej rany bo przydałoby się porównanie.
Mamy też drugi cud: dzięki opatrunkom usztywniającym łapa Jacka zaczęła się prawidłowo układać i kot stawia ją teraz poprawnie mimo, że nie ma w niej czucia w stopie- może nie jest to chód idealny ale na pewno nie kwalifikuje się do amputacji łapy.
Wierzyć mi się nie chce, że jeszcze pół roku temu wielu weterynarzy zalecało uśpienie kota, mówili że nie będzie chodził i znęcamy się nad zwierzakiem.
Dziękuję Wam za wsparcie, ciepłe słowo. licytacje, wpłaty.
Dziękuję mojej mamie za codzienne walczenie z humorami Jacusia i jeżdżenie z nim na opatrunki- ja nie dałabym rady.
Dziękuje Łukaszowi i Agnieszce z Gabinet Weterynaryjny SABA w Miastku za podjęcie walki i mimo mojej rezygnacji i decyzji o amputacji łapki pół roku temu postawienie mojego kota (dosłownie) na nogi.


Read More

Share Tweet Pin It +1

0 Comments

Obsługiwane przez usługę Blogger.