In

Whole Prey

To będzie dla mnie trudny wpis. Trudny bo wiem, że dla wielu czytających mnie osób nie do przyjęcia. Koleżanka mi nawet powiedziała : nie pisz, obrońcy wszelakiego życia cię zeżrą.
Jednak piszę i będę otwarcie pisać o tym czym i dlaczego karmię moje koty. Dopóki trzymamy w domu mięsożercę musimy się przyznawać, że karmimy go mięsem. I teraz pytanie: dlaczego mięso pod postacią świnki ze sklepu ma być gorsze od tego, którego używamy w modelu żywienia whole prey?

Od początku i do rzeczy;)
Whole prey (z ang. cała ofiara) to nic innego jak model żywienia polegający na karmieniu właśnie całymi martwymi ofiarami czyli podajemy kotu całe tuszki małych zwierząt kupionych u sprawdzonych, rzetelnych hodowców. Kupujemy martwe, uśmiercane w jak najbardziej humanitarny sposób zwierzęta. Whole prey to nie karmienie żywymi ofiarami; to byłby sadyzm i jest nielegalne.
W Polsce dostępne są: kurczaki jednodniowe, szczury karmowe, myszy karmowe, przepiórki, króliki, bażanty, perliczki, ryby (ważne by były to ryby z grupy bez tiaminazy i bez wnętrzności ze względu na pasożyty, gołębie hodowlane)
Wybrane zwierzę podajemy naszemu kotu w całości, bez żadnej obróbki termicznej i bez usuwania futra, piór itd. Mówiąc wprost w tej metodzie zbliżamy się najbardziej do tego co nasz kot jako mięsożerca jadłby na wolności. Jedyny problem w tej diecie to także konieczność suplementacji.
Dlaczego? Zwierzęta hodowane na karmówkę nie żyją na wolności, nie biegają po łąkach, na słońcu, są karmione również paszą dostosowaną dla nich. Suplementujemy więc witaminą E, kwasami omega 3 i żółtkiem jaja. I pamiętamy o różnorodności czyli nasz kot nie je samych myszek czy samych kurczaczków.
Jeśli tak jak ja żywimy koty metodą barf to wtedy nie podajemy żadnych dodatkowych suplementów tylko traktujemy taką myszkę czy przepiórkę jako dodatkowy posiłek.

Tak w skrócie wygląda ta metoda a teraz dłużej o mnie i moich oporach;)
Kiedyś gdy zdecydowałam się przejść z kotami na barf i zapisałam się do grupy Barfne Korepetycje wyświetlił mi się filmik z napisem uwaga whole prey. Nie wiedziałam co to jest kliknęłam i zobaczyłam małego kotka pożerającego myszkę. Przyznaję szczerze byłam oburzona. Oburzona to nawet mało powiedziane. Jak można tak otwarcie promować mordowanie zwierząt? Dla mnie tamtego dnia osoba chwaląca się tym, że jej mały kiciuś z radością pożarł pierwszą mysz i nie musiała jej dla niego kroić powinna się zgłosić jak najszybciej na leczenie psychiatryczne. Życie ma jednak to do siebie, że ciągle zadaje nam różne pytania i dwa dni później kupując wołowinę dla mojego kota zaczęłam pytać siebie czym zawiniła krowa, że nie zgłaszam się do odpowiednich specjalistów z prośbą o zamknięcie w domu bez klamek bo karmię kota mięsem. Kiedy mięso staje się mięsem a przestaje być stworzeniem? Które życie jest więcej warte i nad którym życiem pochylamy się z żalem, a które po prostu wrzucamy na talerz?
Moje koty są mięsożerne i tak długo jak długo będą znajdowały schronienie w moim domu muszę się pogodzić z obecnością zwłok w mojej lodówce. Chciałabym by jadły jak Tomaszek (królik Franka) marchewkę i chrupki z lucerny ale świat nie jest doskonały i mimo, że czasem próbują ukraść Tomaszowi jakieś rarytasy to nie należę do grupy, która twierdzi, że kot może być jak człowiek weganem- za dużo już wiem żeby udawać, że to możliwe.

Zaczęłam więc wyrabiać sobie swoje własne zdanie i w tym celu zapisałam się na kurs z żywienia metodą Whole Prey organizowany przez Fundacja Barfne Korepetycje. I przyznaję byłam w szoku. Dlaczego?
Otóż na szkoleniu pokazano nam jak hodowane są myszy w firmie, która dostarczyła nam tzw. pakiet startowy. Firma 4reptiles nałożyła sobie bardzo wysokie wymagania nie tylko jeśli chodzi o dbanie o zdrowie swoich zwierząt ale także o ich komfort. Zwierzęta hodowane w tej firmie nie są rozdzielane od swoich rodzin nawet w ostatnich chwilach życia tak by ograniczyć ich stres. Matkom nie zabiera się świeżo narodzonych dzieci by za chwilę rodziły następne i tak w kółko. Matki zostają uśmiercane razem ze swoimi dziećmi i po prostu stają się karmówką większego rozmiaru. Rodzeństwa są usypiane razem. Wszystkie zwierzęta usypiane są gazem CO2 czyli po prostu zasypiają. To bardzo ważne by kupować zwierzęta karmowe właśnie od takich, sprawdzonych hodowców, producentów. Etyka w postępowaniu z każdym żywym stworzeniem zawsze powinna być moim zdaniem na pierwszym miejscu.
Mordowanie myszek dla naszego kota brzmi okropnie, okrutnie? Może tak... ale czy nie okrutniejsi jesteśmy w stosunku do świń, które jeżdżą masę kilometrów w ciasnych ciężarówkach do rzeźni, które często są w nich popychane, bite, mordowane bez zwracania uwagi na ich strach? Czy może lepiej ma krówka mleczna, której co chwilę zabieramy dziecko by produkowała dla nas nabiał? Gdzie i kiedy możemy mówić o etyce? Czy nieetyczne jest hodowanie myszek dla naszego kota a karmienie go jagnięciną już tak? Być może czas powiedzieć, że moje koty ogólnie są nieetyczne. Jednak nie potrafiłabym ich teraz uśpić w imię tej etyki więc wybieram opcję żywienia ich metodą najbliższą ich naturze a więc dalej karmię barfem i dodatkowo wprowadzam właśnie myszki, przepiórki, perliczki, ryby.
Wiem, że to jest dla nich zdrowe i dopóki jestem za nie odpowiedzialna ich zdrowie jest dla mnie na pierwszym miejscu.

Jak wyglądało to u mnie w praktyce:
Pierwsze karmienie whole prey przeszłam już jakiś czas temu. Znajomy powiedział, że kupił za dużo szczurków dla swojego węża i czy nie chciałabym odkupić kotom. Odkupiłam. Nie byłam wtedy jeszcze na żadnym szkoleniu, dopiero zaczęliśmy wprowadzać barf ale z racji tego, że zajmuje się kotami i sporo osób pytało mnie co sądzę o barfie, whole prey itd pomyślałam, że muszę spróbować by móc na ten temat rozmawiać. To był koszmar. Kompletnie nie byłam na to przygotowana. Przyniosłam szczurki i położyłam na podłodze w pokoju. Miałam wtedy w domu grupkę młodych kotów, które szybko i bardzo chętnie uczyły się nowych rzeczy. Z wielką radością przyjęły nowy rodzaj pożywienia i zaczęły nim rzucać po mieszkaniu. Wyszłam z pokoju, siedziałam na korytarzu i wyłam, że znęcają się nad zwłokami.Byłam gotowa wejść do pokoju, zabrać im nieszczęsne szczurki i pochować w ogrodzie (drugą "porcję" zresztą pochowałam w ogrodzie bo nie miałam siły ich podać). A przecież tak to właśnie wyglądałoby w naturze: matka przyniosłaby martwe myszki swoim 8 tygodniowym kociakom a one uczyłyby się na tych biednych ciałkach polowania. Wtedy jednak były to dla mnie właśnie biedne myszki, znieważone przez moje małe bestie. Wtedy wolałam karmić krową bo jej głowa nie latała na wysokości metra podrzucana przez szczęśliwego Mruka.

Drugie podejście przeszłam po szkoleniu. Dostaliśmy w prezencie od 4reptiles zestaw, w którym było sporo myszek w różnym wieku, dwa kurczaczki i przepiórka. Położyłam najpierw małe myszki. W błyskawicznym tempie moja banda je po prostu pożarła. Było przy tym popychanie ciał łapką, warczenie na kolegów i bieganie z martwą myszką w pysku, były nawet próby kradzieży i chowania przed innymi, zamknęłam szybko sypialnię bo oczami wyobraźni już widziałam Borówkę rozkładającą myszkę na części drobne w mojej pościeli i chowającą tam zdobycz na później. Po 20 minutach jednak nie było śladu a moje koty łącznie z kiwaczkiem z uszkodzonym móżdżkiem- Śnieżką czekały co jeszcze wyjmę z magicznego pudełka, z którym wróciłam ze szkolenia. Przepiórka jak na pierwszą próbę pożarcia ptaka okazała się za duża ale jednodniowe kurczaczki były hitem. Nie sądziłam, że moje koty potrafią zeżreć wszystko od dzioba po pióra.

Nie powiem żebym potrafiła siedzieć i patrzeć z zachwytem na moje dzieciaki pożerające łeb kurczaczka, nie umiem jeszcze robić zdjęć czy nagrywać filmów z Borówką biegającą z myszką w zębach. Nadal mam coś takiego, że mimo wszystko jednak chciałabym tą śmierć u nas w domu schować, zamieść pod dywan, udawać, że jej nie ma. To jednak nic nie da. Jeśli mamy otwarcie mówić o tym, że nasze koty są mięsożercami, że większość karm marketowych nie jest dla nich i że chrupka dalego odbiega od naturalnego żywienia musimy poznawać metody żywienia, które zapewniają naszym kotom zdrowie. Whole prey jest jedną z tych metod i będziemy ją u nas stosować jako uzupełnienie metody barf. Przyznam szczerze, że gdyby nie koszty (jest zdecydowanie droższe niż barf) i niechęć moich bliskich to takich zwłok w zamrażarce w domu rozważałabym przejście zupełnie na whole prey właśnie dlatego, że warunki życia tych zwierząt karmowych są lepsze niż tych, które mogę kupić w marketach.

Tak jak pisałam nie mam zdjęć, jeśli ktoś chce porozmawiać ze mną na temat żywienia zapraszam.
Jedyne zdjęcie jakie mam to podkradzione, robione przez prowadzącą szkolenie zdjęcie pakietu startowego jaki dostaliśmy na szkoleniu i jaki można zamówić na 4reptiles.

Gdyby ktoś chciał zobaczyć jak wygląda kot jedzący mysz, przepiórkę czy kurczaczka zapraszam na kanał youtube Barfne Korepetycje

Post nie ma charakteru reklamowego, nikt mi za reklamę nie zapłacił i nie taki był jego cel. Chciałam się z Wami podzielić kolejnym naszym krokiem w kierunku zdrowego żywienia moich podopiecznych bo uważam, że trzeba mówić o tym, że na chrupkach świat kociej diety się nie kończy;)

Read More

Share Tweet Pin It +1

2 Comments

Obsługiwane przez usługę Blogger.