In

Anielka

Dzisiejszym postem chciałabym rozpocząć cykl wpisów o kotach, które mieszkają u mnie w domu. Zarówno te, które dzielą ze mną dom tymczasowo jak i te, które zostają u mnie na stałe.
Pomyślałam sobie, że wypadałoby regularnie przedstawiać skład naszego zespołu osobom, które nas tutaj odwiedzają.
Każdy z tych kotów jest chociaż wspomniany na fb ale nie każdy czytelnik tego bloga tam zagląda więc postaram się żebyśmy nie byli tak anonimowi.
Anielka.
Kotka około trzyletnia. Poznałyśmy się w listopadzie w schronisku. Weszłam rano do kociego szpitalika i pierwsze co zobaczyłam to malutką koteczkę o ogromnych oczach, przerażoną, stojącą na paluszkach w klatce pełnej odchodów. Mała przyjechała w nocy i miała tak straszną biegunkę, że do rana zdążyła całkowicie zabrudzić klatkę. Posprzątałam jej i wpadłam zakochana po uszy.
Niestety tego samego dnia musiałyśmy jej sprzątać jeszcze wiele razy. Okazało się, że Aniela poza koszmarną biegunką ma jeszcze jeden problem: nie kontroluje wydalania. Mówiąc wprost lało się z niej przeraźliwie.
Po badaniach wiadomość jaką miał dla mnie lekarz schroniskowy ścięła mnie z nóg. Anieli ktoś próbował wyrwać ogon i uszkodził rdzeń kręgowy. Mała nie czuła kompletnie swojego ogona ani nie czuła czy się załatwia czy nie. Szybkie rozmowy typu jakie ten kot ma szanse na adopcje, na normalne życie, co dalej. Padła decyzja weterynarzy by karmić ją karmą fibre bo miała pomóc przy lepszym formowaniu kału. Nie pomogło, kot męczył się coraz bardziej. A ja kochałam coraz bardziej i praktycznie każdą wolną chwilę spędzałam u niej. Po paru dniach przyszłam do pracy i moja mała dziewczynka zamiast witać mnie radośnie jak każdego ranka w ogóle na mnie nie zareagowała. Stała apatyczna i półprzytomna. Biegiem do lekarza i kolejna walka. Okazało się, że Anielce stają nerki. Mała dostała infekcji pęcherza od ciągłych biegunek i od tego infekcji nerek. Wyniki miała cytuję "martwego kota". To chyba wtedy padła decyzja, że jedzie do mnie, choć może myślałam o tym wcześniej ale nie potrafiłam się przed sobą przyznać, że przywiozę do domu kolejnego i to problematycznego kota. Po rozmowach z weterynarzami ustaliliśmy, że jak tylko ją trochę ustabilizują kroplówkami biorę ją do siebie. Wiedzieliśmy, że przy tych biegunkach musi być często myta i doglądana żeby taka sytuacja się nie powtórzyła.
Przyjechała do mnie i zaczęły się problemy, o których nawet nie myślałam wcześniej. Anielka nie chciała nosić pieluchy, non stop miała brudny ogon, mycie co 30 minut  inaczej smród w domu nie do zniesienia. Dobrze, że nie jestem mężatką bo pewnie oparlibyśmy się o rozwód w domu;) Telefony do wszystkich kocich znajomych i mojego lekarza. Tu podziękowania dla Pauliny z suwaczkowo, która podzieliła się ze mną doświadczeniem w wypróżnianiu i kontrolowaniu kotów z takimi problemami. Przeszliśmy na karmę gastro i powoli zaczęliśmy zauważać jakieś efekty. Niestety ze względów higienicznych amputowaliśmy kotce ogon. Został jej tylko mały kikut, który czuje i czasem widzę jak nim "macha" zaaferowana jakąś muchą czy myszką.
Ponieważ zdania na temat tego co dalej były bardzo podzielone zdecydowałam, że najlepiej dla kota będzie mieć jednego godnego zaufania weterynarza, który będzie nadzorował jej leczenie i próby przywrócenia sprawności. Dlatego zdecydowałam się na adopcję Anielki i rozpoczęcie leczenia u Łukasza. Nadal jednak mimo wielkiej sympatii traktuję ją jako moje tymczasowe dziecko i wierzę, że znajdziemy jej po leczeniu super dom.
Anielka aktualnie dostaje nivalin, witaminy B i zaobserwowaliśmy, że cewka moczowa zaczyna reagować. Mamy ciągle nadzieję, że uda nam się coś jej jeszcze w życiu ułatwić. Nie wykluczamy zastosowania za chwilę komórek macierzystych. Właściwie w jej wypadku nie wykluczam żadnej próby bo bardzo mi zależy żeby kiedyś mogła się cieszyć swoim kocim jestestwem w stu procentach. Dzisiaj biega u mnie po domu gdy mam nad nią kontrolę, resztę czasu spędza w sporej kenelówce bo potrafi zostawić "niespodzianki" w najbardziej zaskakujących miejscach a pieluchy nadal są dla nas zagadką;) Jest kotem, który kocha każde stworzenie jakie pojawia się w domu i wszystkich ludzi tak jakby w ogóle nie rozumiała jak wielką krzywdę wyrządził jej świat.

Edycja postu (23.06. 2017); od dwóch miesięcy Aniela jest na barfie, o czym tutaj i jest o niebo lepiej niż kiedykolwiek z jej problemami z kupą. 







Related Articles

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.