Na wstępie wpisu przepraszam, że tak opuściłam ostatnio bloga. Nie znaczy to bynajmniej, że nie istniejemy czy, że w naszym domu nie ma kotów. Po prostu dopadły nas problemy nie kocie i część kotów, które mamy musiały też poczekać na swój wpis.
Po kolei;) Straciłam jakiś czas temu komputer co jakby nie patrzeć w przypadku prowadzenia bloga problemem jest sporym. Na szczęście mogłam liczyć na pomoc mojego dobrego znajomego, który poratował mnie swoim starym komputerem stacjonarnym więc jestem teraz już dostępna. Niestety komputer też straciła moja mama (mówiąc wprost przez moją nieuwagę pozwoliłam na to by nasz nowy tymczas się do niego załatwił :/) a dom mamy jest naszą drugą kocią bazą i mamy problem z odbieraniem zdjęć kotów mieszkających tymczasowo u mojej mamy. Korzystamy z telefonu mamy i mojego nowego komputera co trochę chwilowo utrudnia nam pracę stąd takie zaległości.
A teraz o kotach bo przecież każdy zagląda tu dla kota a nie dla moich komunikacyjnych rozterek;)
Z kociaków, o których pisałam wcześniej został nam tylko Rysiek, który ma iść do nowego domu zaraz po weekendzie. Trzymam kciuki bo już czas najwyższy- zaczynamy się coraz bardziej do siebie przywiązywać.
Niestety w międzyczasie straciliśmy Isię, pisałam o tym na moim profilu na fb tutaj ale z powodu problemów z komputerem nie zdążyłam już zalogować się na bloga.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy trzymali kciuki za Isię, niestety tym razem przegraliśmy.
Nasze domowe stadko powiększyło się o jedną czarno białą koteczkę (chociaż my podejrzewamy, że może to być chłopiec i czekamy na kolejną wizytę u weterynarza by ostatecznie rozwiać wątpliwości).
Kizia Mizia (kolejne imię wymyślone przez Franka;)) trafiła do nas z podwórka razem z bratem, jednak brat nie doczekał się nawet pierwszego zdjęcia. Odszedł po nagłych atakach padaczki mimo szybkiej interwencji weterynarza... za dużo ostatnio mamy takich złych wieści i ciężko się z takimi emocjami pracuje.
Gdy po tym smutnym dniu rozmawiałam z mamą przez moment mówiłyśmy o tym żeby odpocząć i odpuścić ale gdzieś ktoś czuwa żebyśmy miały co robić i nie narzekały ponieważ chwilę później przybyły do nas dwa kolejne koty: Fruzia i Michu- na tyle trudne w opisaniu, że za chwilę poświęcę im kolejny wpis.
Trzy dni temu natomiast mama odebrała telefon od znajomego z prośbą o przygarnięcie kociaka przyniesionego z lasu przez jego córkę więc w domu pojawiła się cudowna Ryszarda (znów mój syn miał głos;)).
W tym poście pochwalę się zdjęciami Kizi Mizi i Rysi, o Fruzi i Michu niebawem.
Kizia Mizia i Rysia będą do adopcji za dwa tygodnie ale już można o nie pytać.
Kizia Mizia
Rysia
Franek chory więc trzeba go pilnować i wspierać
0 komentarze:
Prześlij komentarz