Mała aktualizacja tego co u nas... maluchy rosną jak na drożdżach i mam nadzieję, że czarne chmury jakieś przychylne wiatry rozwiały z nad naszych głów. Słodziak widzi na drugie oko, póki co ma na nim plamę ale mamy nadzieję, że to się jeszcze zagoi i będzie lepiej. Kociaki...
Od trzech tygodni walczę o kociaki, które przygarnęłam. Maluchy gdy do mnie trafiły miały dwa dni i były w kiepskim stanie, około dwanaście godzin były bez jedzenia i bez ciepła; dobrze, że miały siebie to trochę się nawzajem ogrzewały albo mówiąc brutalniej wolniej stygły. Miałam szóstkę. Borys odszedł...
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)
Obsługiwane przez usługę Blogger.