Dzisiejszy dzień należał do jednych z moich ulubionych.
Pojechaliśmy z Frankiem do schroniska i spędziliśmy kilka godzin na sprzątaniu klatek i głaskaniu kotów. Tak po prostu założyliśmy, że pojedziemy się trochę zmęczyć i przy okazji pomóc.
Uwielbiam taki czas z moim synem gdy mogę mu pokazać moje pasje i widzę, że go też to cieszy.
Najmilsze są te chwile gdy widzę jak dorasta. Kiedyś tylko głaskał i po kilku minutach siadał i pytał o tablet. Potem ciągle siedział i gadał do kotów. Dzisiaj gdy ja sprzątałam kuwety i klatki, on sypał karmę i wymieniał wodę.
Na koniec usłyszałam od niego, że mam już swoje lata i nie powinnam targać taczki i on będzie ją prowadził. Pozwoliłam. Z dumą opowiada teraz jaki jest silny i jak bardzo mi pomagał więc chyba przy okazji podniosłam też jego samoocenę dzisiaj.
Zaczęliśmy wakacje naprawdę dobrze:)
0 komentarze:
Prześlij komentarz